Obecnie Posnania bardziej znana jest jako gigantyczne centrum handlowe w Poznaniu, ja jednak lepiej pamiętam ją jako duży, międzynarodowy plac budowy. Pracowałam tam jako tłumacz i asystentka dla jednego z generalnych wykonawców, w biurze budowy zatrudniającym na stałe ok. 100 osób. Plac budowy centrum handlowego o powierzchni 260 000 m2 (dwukrotność powierzchni przeciętnej galerii handlowej w Polsce) był ogromny – obsługiwało go aż 12 dźwigów. Ponieważ inwestor i generalny wykonawca były firmami francuskimi, na co dzień w biurze budowy konieczne było tłumaczenie między dyrekcją francuskojęzyczną a Polską, jak i polskojęzycznymi wykonawcami.
Tłumaczyłam między innymi poranne spotkania koordynacyjne na budowie, inspekcje placu budowy, narady konstruktorów i architektów oraz spotkania między generalnym wykonawcą a inwestorem. Spotkania odbywały się często w nietypowych warunkach – na dachu wybudowanej galerii w palącym słońcu czy na wjeździe do budowanego parkingu gęstym błocie, przy ogłuszającym warkocie i stukaniu maszyn budowlanych. Nigdzie indziej też nie nauczyłam się tak dobrze tłumaczyć przekleństw i wulgaryzmów.